Przejdź do głównej zawartości

"Współlokatorzy" Beth O'Leary


     Bardzo długo szukałam książki, która umili wiosenny czas, ale która nie będzie naiwną i przewidywalną historyjką o miłości... i wreszcie znalazłam!


                          





     Bohaterowie są charyzmatyczni i wzbudzający sympatię. Szczególnie polubiłam Tiffy. Jej żywiołowy charakter i nietuzinkowy wygląd zaraziły mnie pozytywną energią.
To mieszkanie naprawdę ma zalety. Barwną pleśń na ścianie w kuchni da się usunąć, przynajmniej na jakiś czas. Brudny materac można tanio wymienić. A grzyby rosnące za sedesem sprawiają, że człowiek czuje się jak na łonie natury.


     Każdy rozdział napisany jest z perspektywy Tiffy lub Leona. Sprawia to że dowiadujemy się dużo o ich życiu prywatnym, przemyśleniach i rozterkach, Stają się wręcz naszymi przyjaciółmi, którym życzymy jak najlepiej, wspieramy ich i przeżywamy wszystko, co dzieje się w ich życiu.

Przypominam sobie, że nie da się nikogo uratować na siłę- ludzie muszą to zrobić sami. My możemy najwyżej im pomóc, gdy będą gotowi.



     Nie jest to przesłodzona cukierkowa książka. Oprócz wesołej historii mamy tu chwile wzruszeń, które niosą przesłanie, skłaniają do refleksji, ale nie przytłaczają czytelnika.

Wiesz, że ludzie tak robią. Wracają. Trudno jest porzucić coś, co się zna. To nie jej wina. Dobrze wiesz, że tak się dzieje.



     "Współlokatorów" czyta się lekko i przyjemnie. Oprócz autorki należy pochwalić i docenić pracę tłumacza. Robert Waliś bardzo sprawnie przełożył wszystkie żarty sytuacyjne i językowe zachowując styl i klimat.


     Jedynym minusem jaki zauważyłam są pojawiające się żarty polityczne, które nie pasują do tego gatunku i nastroju. Na szczęście nie ma ich zbyt dużo.



     Książka dostarcza wiele emocji i przedstawia wielowymiarową historię. Autorce znakomicie udało się wpleść refleksyjne i trudne tematy do tej sympatycznej historii, podkreślając, że warto wierzyć w pozytywne zakończenia, nawet jeśli życie nie zawsze jest tak łatwe, jakbyśmy chcieli.

Czuję, że uśmiecha się po swojemu, i mam wrażenie, że wszystko jest aż za dobrze, jakbyśmy na to nie zasłużyli i zagarniali dla siebie zbyt dużo szczęścia, nie pozostawiając wystarczająco wiele dla innych.
                                       


                  

                  

                   


                    
                    
                 
                 
                 

Komentarze

  1. Bardzo zachęcająca recenzja, czekam na premierę książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i polecam- książka warta czekania! :)

      Usuń
    2. Hahahaha, również dziękuję za takie cudowne recenzje :D
      Czekam na więcej!

      Usuń
  2. Zapowiada się ciekawa książka! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra.. gadaj jak się skończyło :] recenzja świetna, zresztą jak zawsze :] a zdjęcia mega wiosenne. U mnie za oknem deszczowo i choć lubię taką pogodę, miło popatrzeć na coś zielonego u Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma tak! Musisz przeczytać, przyda Ci się oderwanie po tak ciężkiej lekturze. U mnie jak na razie też deszczowo, ale przyjemnie :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Ślepnąc od świateł" Jakub Żulczyk

Po obejrzeniu serialu wahałam się, czy jest sens sięgać po książkę opisującą tę samą historię. Na szczęście się zdecydowałam. Film zrobił na mnie duże wrażenie, jednak pozostawił pewien niedosyt. Główny bohater był tak tajemniczy i intrygujący, że chciałam dowiedzieć się o nim więcej. Powieść pisana w formie dziennika okazała się idealnym uzupełnieniem, a ekranizacja i książka spójną całością. Niektórzy porównują " Ślepnąc od świateł" do "typowej polskiej patologii" przedstawionej w filmach Vegi. Dla mnie to, co tworzy Vega jest nic nie wnoszącą kontrowersją okraszoną żenującym "humorem". Tutaj mamy do czynienia z czymś unikatowym. Z jednej strony brudny świat pełen narkotyków, alkoholu i ludzi którzy pokazują swoje prawdziwe oblicza ściągając maskę, z drugiej strony artyzm i poetyckość przemyśleń i wizji głównego bohatera, a w tle muzyka klasyczna. Jest tu naprawdę dużo trafnych spostrzeżeń na temat współczesn...

"Szwindel" Jakub Ćwiek

"Szwindel" opisany był jako inspirowany prawdziwymi wydarzeniami kryminał o pracy oszustów. Przedstawiać miał działanie "artystów przekrętu", którzy tworząc dopracowane, teatralne sceny wyłudzają pieniądze dając przy tym "życiową lekcję" swoim ofiarom, zwanym gapami. Zaintrygowana tą tematyką i dość kreatywnym pomysłem z entuzjazmem sięgnęłam po książkę, która była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Pana Ćwieka. "Szwindel" okazał się jednak zmarnowanym potencjałem i niewykorzystanym pomysłem. Nie uważam, by ludzie naprawdę oczekiwali od innych szczerości. Owszem, tak mówią, ale gdy ją dostają, prawda zaczyna wprawiać ich w zakłopotanie, odbiera im pewność i nadzieję. Pierwsze strony wzbudziły moje zainteresowanie i dostarczyły sporo emocji, które niestety szybko opadły, a entuzjazm zniknął. Lektura stała się nudna i przeciągnięta. Zabrakło akcji i dynamizmu. W każdym rozdziale pojawiały się now...